Prezentuję smak lata nad polskim morzem

G jak …

Biorąc pod uwagę, że wlaśnie minęła północ i oficjalnie trwa już Wielkanoc będę chyba jedną z ostatnich blogerek, które składa swoim czytelnikom życzenia. Ale jak mawiają Anglicy better late than never. Zatem życzę Wam radosnych i rodzinnych Świąt, dużo optymizmu i szybkiego nadejścia prawdziwej wiosny!

A teraz pora się wytłumaczyć. Powody zwlekania z tym wpisem i życzeniami były dwa – po pierwsze świąteczna podróż trochę utrudniła mi blogowanie, a po drugie do dzisiejszego popołudnia brakowało mi pomysłu na prezent na literę G, a w cyklu prezentowe abecadło nadeszła teraz jej kolej. Pan M. proponował co prawda gwoździe, a ja sama rozważałam gumofile, ale wciąż szukałam lepszego pomysłu i ostatecznie w czasie dzisiejszego spaceru przypomniałam sobie o tym co poza morzem i plażą stanowi o atrakcyjności wyjazdu nad Bałtyk…

Może niektórym z Was wyjazdy nad polskie morze kojarzą się ze smakiem świeżych smażonych ryb, a innym z ulubionymi lodami, ale dla mnie pobyt na polskim wybrzeżu jest niewyobrażalny bez gofrów! I kiedy dziś jadłam takiego pysznego cieplutkiego gofra przypomniałam sobie, że przecież istnieją urządzenia pozwalające cieszyć się tymi przysmakami nie tylko na wyjazdach czy spacerach, ale też w domu!

Jak widać na powyższym zdjęciu gofrownica może być nie tylko praktycznym, ale też dizajnerskim prezentem, który ucieszy każdego łasucha. Świetnie sprawdzi się też jako prezent na parapetówkę, zwłaszcza jeśli zadbamy także o niezbędne składniki ciasta na gofry. Oj późno już, a ja tak się rozmarzyłam o tych gofrach, że chyba nie zasnę bez choćby odrobiny czegoś słodkiego…

P.S. Zdjęcia pochodzą ze strony www.czerwonamaszyna.pl