Prezentuję prezentowy top wszechczasów
2 stycznia 2015Swego czasu tradycją tego bloga były wpisy o świątecznej liście przebojów czyli najlepszych prezentach jakie znalazły się pod naszą choinką w danym roku. Tym razem postanowiłam zaszaleć i pokusić się o stworzenie prezentowego topu wszechczasów czyli listy najlepszych prezentów ever! Nie było łatwo, czego dowodem jest fakt, iż poszczególne opisane poniżej prezenty nie mają przypisanych konkretnych miejsc. Zanim jednak zaczniecie czytać dalej mam do Was prośbę – zastanówcie się przez kilka chwil nad tym co było najlepszym prezentem jaki kiedykolwiek dostaliście. Już wiecie co to było? To teraz możecie czytać dalej.
Spełnienie dziecięcych marzeń, nawet tylko symboliczne
Truizmem jest stwierdzenie, iż dorośli nie marzą już tak intensywnie jak dzieci i nie umieją się już tak cudownie cieszyć i zachwycać prezentami, które spełniają ich marzenia. Właśnie dlatego i Pan M. i moja siostra wśród najwspanialszych prezentów wymieniali podarunki, które dostali ponad 20 lat temu! Dla Pana M. była to słynna gra w jajeczko, która pozwoliła mu zostać ‘królem podwórka’, dla mojej siostry plakat z owczarkami niemieckimi. Całe życie marzyła o posiadaniu tych psów, ale w bloku w centrum miasta nie było to możliwe. A dzięki plakatowi, który zawisł nad naszym wspólnym łóżkiem co wieczór zasypiała i co ranek budziła się w towarzystwie swoich ukochanych czworonogów.
Rękodzieło, także w nietypowej formie
O prezentach robionych ręcznie pięknie pisała ostatnio Moaa – że to kawałek serca. Bardzo to prawdziwe i to niezależnie od tego czy to kawałek serca artysty, który daną rzecz wykonał czy też nas zwłasny, gdy to my taki prezent stworzyliśmy. Zanim (podobnie jak ja ;)) zakrzykniecie, iż brak Wam talentu do zabaw DIY, powiem Wam, że taka twórczość wcale nie musi wymagać użycia farb, dłuta czy szydełka. Jednym z najwspanialszych prezentów ever jaki kiedykolwiek dostałam był… teledysk jaki Pan M. wraz z kolegą nagrał na moje 30-ste urodziny. Aby go stworzyć poświęcił nie tylko mnóstwo serca i czasu, ale poświęcił coś jeszcze cenniejszego.
Dowody na miłość ponad wszystko
Kiedy dyskutowałam nad dzisiejszym wpisem z moją siostrą powstała nam ciekawa kategoria prezentów – prezenty pokazujące wyzbycie się egoizmu, a tu szumnie nazwane dowodami na miłość ponad wszystko. Takim prezentem był ten słynny plakat z owczarkami niemieckimi – większość z Was tego o mnie nie wie, ale ja nie lubię, a wręcz panicznie boję się psów, akurat szczególnie owczarków! Ale wiedziałam jak bardzo moja siostra o tych pieskach marzy i dlatego dałam jej w prezencie ten plakat – choć byłam pewna, że zawiśnie nad naszym łóżkiem i ja też będę musiała na niego patrzeć tysiąc razy dziennie! Podobnie było z tym teledyskiem, który dostałam od Pana M. – to było tak nie w jego stylu, żeby nakręcić siebie samego na kamerę, rapującego samodzielnie skomponowany tekst, a w dodatku jeszcze wplątać w to kumpla! Takie rzeczy robi się tylko z prawdziwej miłości!
Prezenty niematerialne
Trzy z czterech osób, które ankietowałam przy okazji tworzenia tego wpisu, w tym ja sama, jako najlepsze prezenty ever wskazały rzeczy, które tak właściwie nie mają materialnej formy, a jeśli ją mają to jest ona niewielka i skromna w porównaniu do samej istoty takiego podarunku. Wiecie co mam na myśli, prawda? To te wszystkie prezenty w postaci biletów, wycieczek, przeżyć różnego rodzaju. Sama uważam, że jednym z najlepszych prezentów jakie dostałam w życiu były bilety na koncert Bon Jovi, jakie dostałam od Pana M. dwa lata temu. On zaś w tym roku znalazł pod choinką bilety na lipcowy koncert Marka Knopflera w Krakowie (może ktoś z Was też na nim będzie?!) i to właśnie ten prezent wymienił w swojej trójce best gift ever. Zaś moja szwagierka do dziś za najlepszy prezent jaki dostała w życiu uważa wycieczkę do Londynu, na którą zabraliśmy ją w dniu jej 30-stych urodzin. Taki prezent trudno opakować w pudełko czy zawiązać na nim kokardę, ale radości dostarcza nieporównywalnie większej niż większość rzeczy jakie można by włożyć do jakiegokolwiek prezentowego opakowania.
Książka, ale bardzo wyjątkowa
Jak to powiedziała moja siostra: czy różni się książka, którą sama sobie kupiłaś od książki, którą dostałaś w prezencie? Może różnić się dwiema cechami – jeśli jest to bardzo trudno dostępna książka to różni się tym kto spędził tygodnie i miesiące szukając jej w antykwariatach, a w pozostałych przypadkach wyróżnić książkę-prezent może dedykacja! To pozornie tak niewiele; kilka słów napisanych odręcznie w książce, ale ładunek emocjonalny jaki dzięki nim niesie ta książka nie sposób przeliczyć w jakiejkolwiek walucie. Niezmiennie żałuję, że zwyczaj wpisywania dedykacji w książkach jest tak bardzo w zaniku i szczerze zachęcam Was, abyście go wskrzeszali. Ponad 12 lat temu, zanim nawet zostaliśmy parą, Pan M. dał mi w prezencie książkę. Sama książka była ciekawa, ale dużo ważniejsza była dedykacjach – pamiętam ją do dziś!
Kategoria: Hand-made, Książki, Prezentowe, Teoria prezentowa
Blog jest po przeprowadzce,
więc jeśli zauważysz jakieś błędy, których nie wychwyciłam, napisz proszę do mnie :)
Comments are closed here.